memories never die - part I

trzy tygodnie w najpiękniejszym miejscu na ziemi, byłam w niebie a teraz znów spadłam z prędkością światła w dół. poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy zostawili mały ślad w moim sercu, z wielkim bólem opuszczałam to miejsce.. serce mi się kraja na samą myśl, na wszystkie wspomnienia,  splecione dłonie, tysiące niewypowiedzianych słów, przytulanie przez całą noc, zasypianie w cudownych ramionach, budzenie się ze świadomością że nie jestem sama, to uczucie, które towarzyszy Ci przez cały czas jak wychodzisz z pokoju i idziesz promenadą, wiatr we włosach towarzyszy Ci na każdym kroku, a Ty patrzysz w widnokrąg i widzisz wspaniałe miejsce, nie czujesz presjii, którą wywiera na Ciebie rodzina, jesteś wolna jak ptak, jak cudowne mewy, które latały nad statkami, nie musiałam się wtedy przejmować niczym, liczyło się tylko to co się działo w danym momencie, żyłam chwilą. 

nie umiem uporządkować miliona emocji, które towarzyszą mi od chwili kiedy weszłam do powrotnego pociągu, który zabrał mnie z impetem z raju...  

- Pierwszy dzień, w którym chłonęłyśmy każdą chwilę na promenadzie, pierwsze przejście po okolicy, pierwsze razy,  gdy byłyśmy dla siebie bliższe niż kiedykolwiek.... 



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz