LOT I TRAINING SCHOOL Z CULTURAL CARE

To była naprawdę długa podróż. Nie wiem od czego mam zacząć, bo czuję chyba wszystkie emocje świata. 
Najpierw lot do Monachium, który swoją drogą był najgorszy jak dotąd. Tak telepało, że nie zamknęłam oka nawet na sekundę. Lotnisko duże, ale na szczęście miałam odlot do NYC z tego samego terminalu, bardzo miła pani na lotnisku sprawdziła mój ds-2019, zadała kilka pytań co będę tam robiła i poszłam do mojego gate. 

Za to lot do Nowego Jorku na spokojnie, po trzecim filmie już nie wiedziałam co ze sobą zrobić.  Obejrzałam EMOJI MOVIE, WONDER WOMAN, ASSASIN'S CREED i coś tam jeszcze, pograłam  też w pacmana. Trochę spałam, trochę wypełniałam travel kit, który dostałam od agencji i tak zleciało. Siedziałam koło amerykańskiej rodziny, ale słowem się nie odezwali... i dalej nie docierało do mnie co ja robię!!!

Po 11 godzinach podróży lądowałam na EWR. Widoki z okna były niesamowite i zapierające dech w piersiach. Ze łzami w oczach oglądałam jak skyline się oddala - lądujemy!
Cofnęłam się w czasie o 6 godzin, widzę siebie już na górze Top of The Rock... ALE! Ta szczęśliwa chwila nie trwa długo! Ląduje w ogromnej kolejce do kontroli wiz, paszportów i tego całego papierkowego świata. W kolejce stoję nie więcej niż 15 minut. Jedyna myśl, na której mogę się skupić, to to, że sympatyczny amerykanin bierze moje odciski palców, robi najgorsze zdjęcie w moim życiu. O dziwo, nie pyta o nic więcej poza tym gdzie jadę i w jakim wieku będę miała dzieci pod opieką.  Powitał mnie w swoim kraju i oddał paszport z  DS modliłam się tylko, żeby moja piękna walizka była w jednym kawałku. Oczywiście zbierając ją z taśmy urwałam górną rączkę, no cóż. Zdarza się. Czas chyba kupić nową, ta już swoje przeżyła!
Wszystko poszło po mojej myśli, a zmęczone i opuchnięte stopy stąpają już po amerykańskiej ziemi i po godzinnej jeździe byliśmy już razem z 20 innymi au pair na campusie CC w Tarrytown.
Pierwszego dnia jest pizza na kolację, dość okropna, więc nie polecam! Coś tam wspominają o jutrzejszym treningu ale właściwie nie wiadomo o co chodzi bo kiepsko z kontaktem jeśli jesteś po 13 godzinnej podróży. Szybki prysznic w okropnej łazience i droga jaką masz do pokonania prowadziła mnie do w sumie bardzo wygodnego łóżka. Zasnęłam w ciągu pięciu sekund.





SZKOLENIE
Jest tu naprawdę fajnie! Mamy super babkę, która prowadzi zajęcia w ciekawy, śmieszny sposób i nie jest nudno. Na kampusie jest około 400 au pair w tym tygodniu i są 4 różne grafiki. Burza śnieżna uderzyła w east coast, więc mam nadzieję, że nie odwołają mi sobotniego lotu. Złapał mnie jet lag w drugim dniu, rano wstaje bez problemu, a o godzinie 15-16 zamykają mi się oczy. Wytrwam! Na dole macie mój schedule i kilka zdjęć :)




To by było na tyle! 
Kolejny post będzie o wycieczce do Nowego Jorku! 

6 komentarzy:

  1. Ale fajnie, cieszę się, że ci się w końcu udało do USA wylecieć :) Byle wszystko było w porządku z rodzinką, miło się patrzy jak ludzie spełniają marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje niespełnione marzenie polecieć do USA jako AP ! :(
    Mam nadzieję że rodzinka super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy to było...
    Jestem w Stanach już ponad 5 miesięcy, czas leci nieubłaganie!
    Gdzie będziesz mieszkać?

    http://selflovewins.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń