Motivation is the force

Witajcie! 
    W ostatnie dni jakoś tak rozmyślałam o blogu, o przeszłości, o tym kim jestem dzisiaj, kto jest przy mnie i na kim mogę polegać, myślałam również o zmianach, które w moim przypadku zdarzają się dosyć często i doszłam o wniosku, że zmiany w naszym życiu naprawdę są potrzebne. Nie tylko kształtują nasz charakter, ale czas pokazuje to, czego wcześniej nie widzieliśmy, a co ma ogromny wpływ na to kim jesteśmy dzisiaj. 
    To był dobry wybór, by zatrzymać się na chwilę od szkoły, od natłoku niepotrzebnych wrażeń. Odcięłam się od niepotrzebnej fali w  moim życiu, teraz jestem sama dla siebie, no i dla Was, niewiele osób z "wcześniejszego" otoczenia wie, że coś tutaj jeszcze wypisuję. Dla mnie to dobrze, internet pochłaniał dużo mojego czasu, a teraz przynajmniej mam go na tyle by planować podróże i spełniać marzenia. 
     Wiele osób pyta co z moim wyjazdem, a więc odpowiadam, że planuję TEN wyjazd na lipiec 2016 jak możecie zauważyć po prawej stronie bloga, pod moim zdjęciem. Stany zawsze były, są i będą moim marzeniem, dopóki się tam nie znajdę - moja ekscytacja nie minie, a wraz z kolejnymi sekundami, które upływają, szybciej pragnę się znaleźć na mojej ziemi obiecanej. Przeglądając zdjęcia dziewczyn, którym się udało dochodzę do wniosku, że nie ma rzeczy niemożliwych, Sami stwarzamy granice, których teoretycznie boimy się przekroczyć, strach jest tylko w naszej głowie, sami siebie ograniczamy. Dlaczego więc tego nie zmienić? Możecie wszystko, a strach ma Was motywować do dalszego działania, a nie ma sprawiać, że przestaniecie wierzyć w swoje możliwości, których jest naprawdę wiele. Wasze życie trzymacie we własnych rękach i to tylko od Was zależy co z nim zrobicie, nieważne jakich byście nie mieli rodziców, w jakim otoczeniu żyjecie, z kim trudno będzie się pożegnać na dłuższy okres czasu, jak bardzo będziecie tęsknić, z największego  bagna  da się wyjść tylko trzeba chcieć i mieć kogoś kto nam pomoże wyjść na prostą, w razie takiej potrzeby. 

    Niektórzy z Was zapytają " No dobra, ale co z tymi osobami, które mają za słabą psychikę?" Zatem odpowiadam: Jest wiele takich osób, osobiście znam mnóstwo i szczerze irytują mnie. Nie ma gorszej rzeczy od narzekania i nic nie robienia. (Nie mówię tutaj o osobach, którzy nie mają sił żeby żyć i chcą np. odebrać sobie życie. Takie osoby potrzebują pomocy specjalistów, albo osób, które mają wpływ na całą sytuację. Mówię o takich osobach, które płaczą z byle powodu i twierdzą, że nic w życiu nie osiągną, a chcą wszystko zrobić. Taki rodzaj " słabych psychicznie" ) Nic nam samo nie przyjdzie, a takie osoby tylko siedzą na tyłku i myślą, że swoim narzekaniem i marudzeniem zmienią świat i zostaną bohaterami, o których będą pisać w gazetach i których będą pokazywali na dużych ekranach. Tak to wszystko nie funkcjonuje. Życie to ciężki kawałek chleba i musimy się zmagać z wyborami, do których nie bardzo jesteśmy przekonani. Są kwestie dobre i złe, ale czasem jest tak, że musimy wybrać jedno, a wtedy wszystkie okazują się być tymi złymi, nieważne co wybierzemy zawsze tego czynu będą jakieś konsekwencje, a naszym obowiązkiem jest stawić im czoło. Wyniki mogą nas smucić i trudno będzie się pożegnać z kimś kto wydaje się dla nas całym światem, ale co się za tym kryje? Możecie gdzieś spełnić swoje marzenia i być za jakiś czas najszczęśliwszymi osobami na świecie. Zawsze powtarzam sobie, że czasem trzeba być egoistą, ale takim zdrowym egoistą, jeżeli to ma w ogóle sens. Kiedy ciągle myślimy o kimś innym, co komuś brakuje, albo o zrobić by kogoś uszczęśliwić, to zapominamy o własnych pragnieniach, chcemy by ta osoba czuła, że ma kogoś na kim może polegać, że jest spełniona, a co z nami? Zrzucamy siebie na drugi plan, bo "kiedyś znajdę czas dla siebie",a to nie na tym polega..
     Ja jestem chyba trzy w jednym, ale nie chodzi mi teraz o gabaryty, tylko o trzy charakterystyczne cechy, a mianowicie optymista, realista i pesymista. Zależy od danej chwili, wiadomo, że każdy ma czasem słabsze chwile, dni, w których nie chce wychodzić spod kołdry oglądając seriale, które stają się po jakimś czasie jednym z uzależnień i zajadając słodkości. Jesteśmy ludźmi i nie możemy się więzić w wyimaginowanym schemacie dnia, strasznie nie lubię stereotypów. Powiem Wam jak ja reaguję na przykładowe sytuacje. Jeżeli chodzi o optymizm i realizm to lubię wiedzie na czym stoję, nie jestem ślepa na potrzeby innych i widzę, kiedy coś jest nie tak, nie zatajam tego przed nikim i wolę rozwiązać sprawę, zanim się bardziej skomplikuje. Częściej patrzę na pozytywne strony, gdy coś nie wychodzi po mojej myśli to doszukuję się małej iskierki nadziei, czekam z niecierpliwością co się stanie za przysłowiowym rogiem i mam nadzieję, że to będzie coś dobrego. Zawsze po burzy wychodzi słońce i wierzę w to nieważne, co by się działo. Tak jak pisałam wyżej konsekwencje czynów są różne, ale musimy mieć świadomość w ich podejmowaniu. Szczerze to nie wiem z czego bierze się optymizm, ale naprawdę chciałabym się dowiedzieć. Wtedy mogłabym zarażać wszystkie osoby, które potrzebują tego światełka w tunelu.
Nasze życie składa się z porażek, zwycięstw, wzlotów i upadków. Te czynniki są naprawdę ważne. Każda porażka to kolejna lekcja i wtedy należy zadać sobie pytanie" Co spowodowało, że mi się nie udało?" zamiast " Dlaczego mi się nie udało?"  A co za tym idzie - karcimy siebie, zamiast pomyśleć nad powodem i poprawić go przy najbliższej nadarzającej się okazji.
    Zastanówcie się przez chwilę co Was inspiruje, ja staram się znaleźć inspiracje w każdym kolejnym dniu, cieszę się jak słońce świeci, jest piękna pogoda. Mogę zaczerpnąć świeżego, ciepłego powietrza, moje płuca odżywają. Wtedy mam więcej chęci, by zrobić coś użytecznego w danym dniu, nie lubię odkładać rzeczy na ostatni moment, ale to robię i strasznie się wkurzam. Lubię rozplanować sobie dzień i działać według planu. Inspiracja może być niewielką na pozór myślą, może być JESZCZE nie spełnionym marzeniem, do którego dążycie. Lubię się inspirować, lubię być zainspirowana i lubię inspirować innych, wtedy tak jakby we mnie włącza się przełącznik z napisem " Możesz wszystko ".  Pomyślcie następnym razem co Wam sprawia przyjemność i zadajcie sobie pytanie " Dlaczego nie robię tego częściej ".
    Chciałabym wiedzieć, że po tych słowach choć w małym stopniu uwierzyliście w swoje możliwości, przemyślicie wszystkie za i przeciw decyzji, których nie jesteście pewni. Nie ma nic lepszego od tworzenia uśmiechu na twarzy u kogoś, kto jest ze mną tyle czasu i kto mnie wspiera, to dla mnie bardzo ważne. 



Pozdrawiam serdecznie i gorąco zarazem,
Sandra

17 komentarzy:

  1. ja też nie cierpię osób ,które tylko gadają a nic nie robią :/

    blog
    http://madeline-girl.blogspot.com/
    yt
    http://goo.gl/1lMfwD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka.! :D masz całkowitą rację, od siedzenia i samego gadania marzenia się nie spełnią.. Trzeba działać i ciągle dążyć do celu. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzenia są po to, by je spełniać. Zazdroszczę Ci wyjazdu do Stanów, ale również nie zamierzam biernie siedzieć na miejscu i czytać kolejne blogi kolejnych dziewczyn, które odwiedziły to państwo. Nie wytrzymałabym psychicznie otoczona taką ilością pozytywnych osób, kiedy ja zanurzałabym się w "atrakcje" dnia normalnego. Na szczęście mam jeszcze trochę czasu, żeby zacząć żyć, a teraz zostają mi na razie plany i marzenia. Oraz odnajdywanie kolejnych inspiracji. Co ja bym bez nich zrobiła? Kreują moją ścieżkę życiową i dają ogromną nadzieję oraz motywację do działania.
    Jestem realistką. Czasami pesymistką, rzadko optymistką. Jednak z przewagą pierwiastka realizmu potrafię zobaczyć i dobre, i złe strony wszystkiego. Więc nie muszę być optymistką, żeby marzyć o Nowym Yorku, Londynie, Paryżu czy Rzymie (jestem poetą!), bo wiem, że to jest osiągalne. Kurcze, rozumiesz ten tok myślenia? Czuję, że gdzieś się zagmatwałam. ;)
    No nic, pozdrawiam serdecznie, życzę Ci, żeby wyjazd w 2016 roku się odbył. Trzymaj się! :)
    herbivicus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że rozumiem. Jednakże uważam, że optymizm jest potrzebny w życiu, mamy mnóstwo zmartwień, więc dlaczego by nie rzucić rękawicy w stronę marzeń z pozytywnym nastawieniem na wszystko? ( Ukryta poetka też gdzieś we mnie siedzi )
      Dziękuję bardzo no i pozdrawiam gorąco!!! :*
      Sandra.

      Usuń
  4. Trochę się zirytowałam czytając Twój post. Też nie przepadam za siedzeniem i nic nie robieniem, a później narzekaniem, że nic się nie udaje. No bo jak ma się udać, skoro nic się nie robi, nie? Z tym się zgadzam całkowicie, również znam takich ludzi. Jednak ten fragment: "" No dobra, ale co z tymi osobami, które mają za słabą psychikę?" Zatem odpowiadam: Jest wiele takich osób, osobiście znam mnóstwo i szczerze irytują mnie. Nie ma gorszej rzeczy od narzekania i nic nie robienia." trochę mi tu nie pasuje... Bo co oznacza "słaba psychika"? Nie zawsze oznacza to siedzenie i nic nie robienie. Czasami ludzie mają naprawdę złe doświadczenia, które ukształtowały ich tak a nie inaczej i ciężko jest im się podnieść, zaryzykować. No i każdy przeżywa wszystko inaczej - jeden machnie ręką, a drugi wpadnie w depresje, na to nie ma reguły. Jak dla mnie tego ocenianie może być naprawdę krzywdzące :( Cieszę się, że Ty należysz do tych osób, które potrafią wziąć sprawy w swoje ręce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, wiem co mas na myśli, dlatego napisałam również, że warto poradzić się innych osób, bo samemu nigdy nie wiadomo jak się sprawa potoczy, a jak ktoś ma kogoś do pomocy, to szanse są podwójne.
      Nie określiłam w poście tego, że jest kilka rodzai tych osób, które mają problemy z psychiką. Chodziło mi właśnie o takie osoby, że płaczą o byle co i wmawiają sobie, że nie dadzą rady, a nie o takich, którzy np. myślą o samobójstwie. Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę, zaraz skoryguję, żeby nie powstały kolejne domysły :)

      Usuń
    2. I tu też się nie zgodzę haha :D Bo każdy ma inne doświadczenia i nikt nie wie, jak inna osoba powinna się zachować, jeśli ta osoba sama o tym nie wie. A co do płaczu... Myślę, że jeśli ktoś płacze to znaczy, że ma dobry powód, by płakać i czasami jak ktoś zacznie płakać, gdy zbije talerz to warto się zatrzymać na dłużej i porozmawiać o tym, co jest powodem tego płaczu... Bo na pewno nie zbity talerz. A jeśli ktoś wmawia sobie, że nie da rady, to wierzę, że nie jest to głos tej osoby, ale głosy osób, które w życiu to jej wmawiały i bardzo ciężko jest się tego pozbyć. Tego nie da się tak po prostu przeskoczyć, trzeba nad tym pracować i samemu się tego nie zrobi na pewno.

      Usuń
    3. W takim razie inaczej postrzegamy pewne sprawy :)

      Usuń
  5. Hm...No właśnie.Lepiej działać niż jęczeć co to mi nie wychodzi...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam lubię czasem posnuć sobie plany i marzenia, wcale nie po to, by je później spełniać. Samo myślenie, kreowanie w wyobraźni świata idealnego sprawia mi dużo przyjemności i nierzadko staram się tę moją małą, wyimaginowaną utopię przenieść w rzeczywistość, choć zazwyczaj jest to niemożliwe. Dlatego też przede wszystkim cieszę się tym, co robię i mogę robić, a wyobraźnia tylko czasami osładza mi życie :)

    Pozdrawiam,
    Sio

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybieram się w tym roku do Wielkiej Brytanii jako au-pair i świetnie rozumiem to, o czym piszesz, ale czasami mam wrażenie, że to zależy od typu osobowości - ta gotowość czy świadomość tego, że te życie jest "moje" i zależne tylko ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zmotywowałaś mnie do działania! :)
    Obserwuję i pozdrawiam serdecznie! :)
    natuuszka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że w klimacie Twoich rozważań jest tekst Gabriela Garcii Marqueza: ,,Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny, ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu."
    Uśmiech podobno jest zaraźliwy. Ja wolę się od tego typu zarazków trzymać z daleka.

    OdpowiedzUsuń