Life is simple, but not easy!
Jak to mówią: święta, święta i po świętach, czy Wam też minął ten czas w ekspresowym tempie? Od kilku godzin siedzę jak głupia przed ekranem i myślę co mam napisać, angina mi w tym wcale nie pomaga, a pomijając fakt, że i tak z domu się dzisiaj nie ruszę w końcu postanowiłam coś tutaj naskrobać. Chociaż daru pisarskiego nie posiadam ( to usłyszałam w komentarzach by the way), to i tak będziecie musieli ze mną wytrzymać, aczkolwiek jeżeli posiadam stałych bywalców bloga to proszę o jakikolwiek oddzew z waszej strony, pięć sekund nikogo, nigdy nie zbawi, a właśnie tyle potrzeba, by dać o sobie znać :) Wy nic nie stracicie, a ja zyskam pewność, że jest jeszcze do kogo kierować parę słów, które muszą ujrzeć światło dzienne..
Piszę jak postrzelona, wiem.. ale rzecz w tym, że jak próbuje kichnąć to muszę mieć koło siebie arsenał chusteczek, co bym widziała co piszę na zasmarkanym ekranie, tak właśnie spędzam święta, które do najcudowniejszych na świecie nie należą.
Spadł dzisiaj śnieg, tak dla waszej wiadomości, co by nie było tutaj za nudno.
Siedząc pod kocem ( bo oczywiście znów dopadła mnie bezsenność - w połączeniu z anginą = nieciekawe połączenie, melancholijna noc) i słuchając jakiejś beznadziejnej piosenki, zastanawiam się nad tym jak czas jest dla nas ważny, dla jednych płynie za szybko, dla drugich za wolno, a jeszcze inni chcą go cofnąć za wszelką cenę i jak w tym znaleźć złoty środek? Nie wiem i nie wydaje mi się by ktokolwiek go znalazł w tym wielkim wszechświecie.
Jeżeli o czymś marzymy i mamy cel w życiu to wiadomo, że chcemy ten cel spełnić jak najszybciej, ale patrząc z drugiej strony może warto się bardziej przygotować do tego? pomyśleć, wyznaczyć punkty, by później je odhaczyć z uśmiechem na twarzy i słowem : achievement get! wypowiedzianym z takim entuzjazmem, że dalsze kroki pójdą jak z płatka? pomyślcie o tym.
Czasem warto się zatrzymać, porozglądać się na boki, może właśnie w naszym życiu ucieka moment, na który od dawna czekaliśmy? Nigdy nie wiemy co może nas spotkać, a takie zatrzymanie się na chwilę i pomyślenie o czymś co może się wydawać naprawdę błahe, może odmienić połowę naszego życia, które i tak już z góry jest krótkie.
Dobra tym razem leci ambitniejsza piosenka Taylor Swift - Back to December, a z nią wszystkie wspomnienia wróciły do mojej głowy, wraz z nimi wszystkie obawy na lepsze jutro, strach przed utratą jedynej szansy w życiu, ale jak ktoś mądry powiedział : Life is simple, but not easy! Zgadzam się w stu procentach,
Powiem wam, że z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli chcemy ruszyć dalej, powiedzieć sobie: move on DO CHOLERY! To musimy naprawdę dobrze znać siebie, bo jeżeli tak nie będzie to tak naprawdę co będziecie chcieli od życia? Kiedy znajdziecie własne ja, które w każdym człowieku drzemie w najodleglejszych zakamarkach naszej psychiki? Trzeba tylko po nie sięgnąć w odpowiedni sposób, to jest tak jak z drogami w życiu, każdy chce iść na łatwiznę i wybiera te drogi, po których milion osób wycierało buty o żwir, a nie te, na których rośnie łąka, bo stopa człowieka nie stanęła tam przez miliardy lat.
Wiadomo, że nie każdemu jest łatwo, jedni mają lepiej, inni zaś gorzej, ale czy to jest post o ocenianiu innych ludzi? NIE, w żadnym razie. Po mojej zmęczonej już główce chodzi fakt, że sami możemy wybierać, mamy cały wachlarz opcji do wyboru, dlaczego połowa osób na świecie z tego nie korzysta? Zawsze jest wyjście z sytuacji, ba! nawet nie jedno, tylko kilka.
I nie ma co robić z siebie ofiarę losu ( tak, mówię do Ciebie N, ) tylko trzeba ruszyć kufer i spojrzeć jak to życie ma wyglądać. Czy tak jak teraz, gdy nic z nim nie zrobisz? Czy milion razy lepiej gdy wyjedziesz na studia do innego kraju, język tutaj nie stanowi zagrożenia, gdy znasz podstawy, reszta pójdzie gładko tylko trzeba chcieć.
Wiara w swoje możliwości - otóż właśnie - o co z tym chodzi.
Powiem Wam na swoim przykładzie. Dwa lata temu nawet nie śniło mi się, że kiedyś będę w Stanach; że w co trzeci wieczór rozmawiam ze znajomymi, którym się udało.Ba! Zaczęłam wierzyć w to, że jeśli człowiek czegoś bardzo chce, to nie ważne jakim sposobem, to ten cel osiągnie. I teraz za każdym razem gdy robię krok do przodu zastanawiam się, co by było gdyby nie było żadnego sposobu.. szczerze? Nie mam pojęcia, ale jak już pojawiło się światełko w tunelu to trzeba pędzić tak szybko, żeby przypadkiem ktoś inny nie był szybszy w spełnieniu Twoich, osobistych marzeń.
Tym optymistycznym akcentem pragnę soczyście zakończyć to co pisałam przez ostatnią, bezsenną noc i skończę w końcu pić ( zimną już ) orzechową kawę, która stoi koło mnie od dziesiątej rano.
Z pozdrowieniami
~ Sandra.